» Blog » 40 do 1: Historia Świata (setting do Savage Worlds)
25-02-2011 22:34

40 do 1: Historia Świata (setting do Savage Worlds)

W działach: 40 do 1, Fanboj i Życie, RPG, Savage Worlds | Odsłony: 94

(Ten kawałek będzie stanowił już fragment "podręcznika")


Transfer i jego efekty:


10 września 2008 roku doszło do katastrofy, która zmieniła oblicze Ziemi. Wydarzenie to nazwane zostało Transferem. W jednej chwili życie w Polsce i na świecie biegło swym normalnym tokiem, by kilka minut później pogrążyć się w chaosie. Do dziś, mimo, że od tego momentu minęły już 22 lata nie jest pewne, co właściwie się stało. Wielu ekspertów łączy jednak wydarzenia z rozruchem gigantycznego akceleratora cząstek nazwanego Wielkim Zderzaczem Hadronów i jego domniemaną awarią. Jego eksplozja unicestwić miała Szwajcarię, a pozostałą część naszej planety i prawdopodobnie jej paralelnych wersji pogrążyć w chaosie.


Świadkowie tamtych wydarzeń wspominają, że początkowo nic nie wskazywało na to, że doszło do jakiejkolwiek tragedii. Po prostu w nocy rozbłysły na niebie łuny, z wyglądu nieznacznie tylko różniące się od zorzy polarnej. Z daleka nie wyglądały groźnie, pojawiały się jeszcze przez wiele miesięcy po wydarzeniach, nim ostatecznie wygasły. Jednak, ci, którzy mieszkali bliżej granic tego, co dziś nazywamy „sferami” byli świadkami bardziej niepokojącego zjawiska. Ogromne połacie terenu znikły na ułamek sekundy w rozbłysku pastelowego światła, by po kilku chwilach pojawić się ponownie, w odmiennej postaci. Doszło do czegoś, co masmedia już następnego dnia nazwały „przemieszaniem rzeczywistości” lub „podróżą w czasie” mimo, że natura zjawiska (do dziś dnia niewyjaśniona) prawdopodobnie była inna.


Duże obszary naszej planety, a raczej: wielu, często bardzo różniących się od siebie wersji naszej planety zostały przemieszane ze sobą tworząc nowy świat. Nie do końca wiadomo, czy rzeczywiście winnym wydarzenia był Wielki Zderzacz Hadronów, jednak media powiązały katastrofę z jego rozruchem oraz nagłym zniknięciem Szwajcarii, w której miał się znajdować. Nowo powstała płyta kontynentalna miała jednak znacząco się różnić od poprzedniej. Nie wszystkie obszary były do siebie podobne, niektóre występowały podwójnie.


Zasadniczo rzecz biorąc duży obszar Europy Środkowej, w tym cała Rzeczpospolita Polska, Kaliningrad, niewielkie fragmenty Niemiec, Białorusi i Ukrainy oraz spora część Czech i Słowacji zostały przeniesione w całości z 2008 roku. Większa część państw Europy Zachodniej i Europy Północnej zdawała się pochodzić z 1918 roku, a w reprezentowanych przez nie państwach niedawno zakończyła się I wojna światowa. Kraje te jednak w znikomym tylko stopniu przypominały swe ziemskie oryginały. Niemal każdy z nich pochodził z odmiennego świata, miały też niewiele wspólnego ze sobą. Europa Wschodnia przedstawiała się jako niemal bezludny pas pradawnych puszcz i stepów. Jej mieszkańcami były szeregi ludów, które swoim stopniem rozwoju przypominały wczesne średniowiecze. Większość z nich była pół-koczownikami, nie znali broni palnej i innych osiągnięć cywilizacji. Ten stan rzeczy miał się jednak wkrótce zmienić.


Zmiany najbardziej dały o sobie znać na południowym wschodzie naszego kontynentu. Poczynając od Bałkanów, po obydwu stronach Morza Czarnego, w całej, dawnej Południowej Ukrainie ciągnął się obszar, który kilka lat później nazwano Zoną. O ile w pozostałych częściach świata zmiany zachodziły w sposób w miarę uporządkowany, zachowując mniej – więcej ciągłość geograficzną, tak w Zonie doszło do nich w sposób chaotyczny. Co więcej: miast przenosić duże obszary i całe krainy geograficzne Zona wypełniona została milionami niewielkich punkcików pochodzących z różnych regionów różnych wymiarów. Przenoszone były pojedyncze miasta, formacje geologiczne, czasem wręcz miejsca w rodzaju stacji benzynowej, lotniska czy pojedynczego gospodarstwa. Najczęściej pochodziły ze światów wyprzedzających technicznie lub dorównujących poziomem rozwoju Polsce. Większość z nich jednak była pozbawiona niezbędnej do funkcjonowania i przetrwania infrastruktury.


Jak wyglądał świat poza Europą nie wiadomo. Po dziś dzień pozostał słabo zbadany. Wiadomo jednak, że za Uralem żyją dinozaury.


Pierwsze dni po Transferze:


Zasadniczo pierwsze 48 godzin po transferze upłynęło spokojnie. Zarówno do Polaków, jak i mieszkańców innych krajów nie dotarło, że stało się coś złegom. Wydarzenia były zbyt surrealistyczne, by ktokolwiek je zaakceptował, uznano je za kaczkę dziennikarską. Ludzie poszli do pracy i szkół, jak codziennie. Jednak rzeczywistość była rzeczywistością i bardzo szybko dała o sobie znak.


Pierwszym symptomem, że dzieje się coś złego było zniknięcie sieci. Internet, który w chwili transferu pełnił już rolę ważnego medium zniknął. Z sieci znikły wszystkie serwisy i usługi znajdujące się na serwerach umieszczonych za granicą Polski, w tym około 90% zawartości polskiego internetu. W ciągu około tygodnia blisko 50% polskich stron wznowiło funkcjonowanie, przenosząc się na inne platformy. Sieć została jednak poważnie okaleczona i nigdy już nie odzyskała swej chwały.


Papierowe wydawnictwa triumfowały, jak wykazała historia: ostatni już raz. Wkrótce miały zostać pożarte przez okrojoną lecz wciąż istniejącą sieć.


Katastrofą Internetu nikt jednak się nie przejmował. Były znacznie ważniejsze problemy. Wraz z Transferem utracono też łączność zresztą świata. Społeczne i ekonomiczne skutki tych wydarzeń były katastrofalne.


W pierwszej kolejności utracono kontakt z wszystkimi obywatelami przebywającymi poza jej granicami Strefy Polskiej. Łącznie było to ponad 21 milionów osób. Wszyscy zostali uznani za zaginionych, a ich los pozostaje po dziś dzień nieznany. Mieszkańcy Rzeczpospolitej Polskiej i państw ościennych mają nadzieję, że udało im się ułożyć życie niezależnie od tego, gdzie trafili. Zważywszy na wydarzenia w świecie, do którego trafiła Polska szanse na to są niewielkie. Prawie każda rodzina straciła kogoś ze swych bliskich.


W roku 1933 posłowie Partii Konserwatywnej w atmosferze kłótni przeforsowali uczynienie z dnia 8 września święta narodowego. Od tego czasu co roku w rocznicę transferu ogłaszana jest żałoba, a prezydent składa pod wzniesionym na warszawskim Placu Defilad Monumentem Polaków Poległych Na Obczyźnie kwiaty. Sam monument zaprojektowany został przez jednego z cenionych, warszawskich artystów odpowiedzialnego za kilka innych pomników zdobiących stolice i utrzymany jest w zbliżonym stylu. Niektórzy, nie mający szacunku dla historii mieszkańcy miasta zwą go „Erektusem”.


Jednocześnie w Polsce została uwięziona znacząca grupa przedstawicieli innych narodowości. Zagraniczni turyści, pracownicy ambasad, afrykańscy studenci i azjatyccy emigranci: wszyscy oni zostali zmuszeni do pozostania w naszym kraju. Większość z nich nie posiadała środków na dłuższe życie, ani dachu nad głową. Nieszczęśnicy ci i ich potomkowie tworzą dziś barwną mniejszość narodową III Rzeczpospolitej.


Efektem ubocznym transferu było unicestwienie prawie całej, polskiej floty handlowej i powietrznej. Samoloty LOT, jak i polskie statki odbywające właśnie rejsy przepadły bez wieści.


Równie odczuwalne, choć nie tak emocjonalne były też efekty ekonomiczne transferu. Z dnia na dzień setki tysięcy polaków straciły oszczędności całego życia. Pieniądze znajdujące się na obcych kontach przepadły. Bogactwa zebrane w zagranicznych walutach straciły jakiekolwiek znaczenie. Dolary i euro sprzedać można dziś wyłącznie na skupie makulatury. Z drugiej strony kredyty w obcych walutach również również przestały istnieć, co przyczyniło się do upadku wielu firm, zwłaszcza w sektorze budowlanym. Każde przedsiębiorstwo mające obcy kapitał, lub należące do obcych firm upadło. Tysiące ludzi z dnia na dzień trafiło na bruk. Sektor bankowy jednak, mimo kilku spektakularnych upadłości przetrwał, jednak tylko dzięki rządowej interwencji oraz własnemu zacofaniu.


Setki osób, które utraciły oszczędności całego życia popełniły samobójstwa. Z polskiego rynku znikły prawie wszystkie, obce marki (za wyjątkiem słowackich i czeskich), z wyjątkiem tych, które zostały wykupione przez polski biznes, najczęściej za grosze.


Pierwszy rok po Transferze:


Kryzys ekonomiczny, który niespodziewanie uderzył w Polskę nie był jedynym problemem. Natychmiast po nim pojawiły się następne. Pierwszym z nich miał stać się tzw. „kryzys paliwowy”. Polska nigdy nie była krajem w pełni samowystarczalnym, jeśli chodzi zapasy paliwa. Tak naprawdę posiadała go jedynie na kwartał funkcjonowania. Już po kilku dniach zaczęły pojawiać się braki. Z powodu niedostatków po tygodniu wprowadzono reglamentację benzyny, co zresztą niewiele pomogło. Pod koniec zimy, która, przeszła do historii jako Zima Tysiąclecia jeździły już tylko samochody na gaz (który też reglamentowano) oraz pociągi elektryczne.


Zabrakło opału, działały jedynie piece węglowe i na drewno. Codziennie gazety (drukowane na reglamentowanym papierze) rozpisywały się o nowych zamarzniętych. Ludzie dogrzewali mieszkania piecykami elektrycznymi, jednak te, z uwagi na braki w zasilaniu na niewiele się przydawały.


Brak paliwa spowodował ogromne problemy z zaopatrzeniem. Sklepy, podobnie jak dwadzieścia lat wcześniej świeciły pustkami. Towary miały problemy z trafieniem do klientów. Zresztą nie było ich tak wiele. Transfer wykazał, że ogromna część dostępnych w Polsce produktów pochodziła z zagranicy, głównie z Azji. Znikły tanie chińskie tekstylia, elektronika, owoce tropikalne czy nawet kawa, herbata lub czekolada. Na pojawienie się ich polskich odpowiedników trzeba było czekać wiele lat. Niektórych z nich nadal nie da się kupić.


W obliczu katastrofy politycy nie byli w stanie zrobić wiele. Jak podczas wcześniejszych katastrof naturalnych zarówno Polacy, jak i sztaby antykryzysowe zrobiły wszystko co w ich mocy, jednak tym razem sytuacja przerosła ich kompetencję. Administracja w Polsce i państwach ościennych miotała się więc bezładnie potęgując jedynie chaos. Wydawało się, że nadeszła apokalipsa.


Oczywiście próbowano zaradzić sytuacji. Polacy posiadali mapy geologiczne pokładów ropy i gazu w całej Europie, wysłano ekspedycję do państw kaukaskich, wdrożono plany produkcji spirytusu drzewnego, biopaliw, biogazu i benzyny syntetycznej. Wszystko to jednak nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.


Polska pogrążyła się w największym kryzysie ekonomicznym w swych dziejach. W jego szczytowym momencie bez pracy pozostawało ponad 50% obywateli w wieku produktywnym. Jedynym pocieszeniem dla ludności był fakt, że nie my mieliśmy najgorzej.


Tragedia Zony:


Prócz dużych fragmentów lądu, nazwanych później strefami Transfer przeniósł także mniejsze obszary. Czasem był to pojedynczy budynek, czasem miasteczko, gdzieś morze wyrzuciło rozbity kuter rybacki czy hiszpański galeon, gdzie indziej z nieba spadł jumbojet... Tego typu miejsca nazwano „enklawami”. Enklawy rozsiane są po całym świecie. Największe, znane ich zagęszczenie znajduje się w południowo – wschodniej europie, choć istnieją hipotezy, według których podobne, a być może większe skupiska enklaw znajdują się w innych miejscach świata. Regiony te nazwane zostały Zonami.


W Europie istnieją dwie: Zona Uralu i Zona Morza Czarnego. Obydwie składają się z obszarów przeniesionych bez zachowania ciągłości geograficznej. Najczęściej są to miasta i wioski z rożnych części świata. Większość z nich pochodziła z wymiarów odpowiadających technologicznie XXI wiekowi lub bardziej zaawansowanych. Znaczna część obszarów Zony pochodzi ze światów bardzo oddalonych od wzorca Ziemi, z którego pochodziła Polska. Zamieszkane są przez warianty istot ludzkich, które należy uznać za obce formy życia.


Większość obszarów tych nie była samowystarczalna. Najczęściej transfer pozbawił je źródeł żywności, opału, ujęć wody i elektrowni doprowadzając do gigantycznej katastrofy humanitarnej. Pierwsze jej objawy pojawiły się już w ciągu kilku sekund od transferu. Niektóre obszary przeniesione zostały w miejsca skrajnie niebezpieczne dla życia miejsca. Przykładowo kilka miast, w tym jedna aglomeracja o populacji szacunkowo określanej na około 4-5 milionów ludzi trafiły na dno Morza Czarnego. Wszyscy ich mieszkańcy ponieśli śmierć.


Przebieg zagłady Zony nie jest obecnie dokładnie znany. Wiadomo, że poszczególne społeczności bardzo szybko wyczerpały zmagazynowane zasoby, w tym paliwo, zdatną do picia wodę i żywność. Już w ciągu tygodnia od transferu doszło w nich do zamieszek na tle dostępu do niezbędnych do przetrwania dóbr, a w ciągu miesiąca rozpoczęły się otwarte walki między ugrupowaniami paramilitarnymi, militarnymi, policyjnymi i uzbrojonymi grupami cywili pochodzącymi z różnych obszarów o kontrolę nad istniejącymi jeszcze zasobami.


Te jednak okazały się zbyt skąpe, tak więc już w październiku w Zonie wybuchła klęska głodu. Wraz z opadami śniegu, które rozpoczęły się w grudniu doszedł jeszcze problem braku opału. Ludzie ratowali się posuwając się do kanibalizmu oraz paląc meble, by się ogrzać. Mimo to katastrofa pochłonęła tysiące istnień. Jak to zwykle bywa w momentach głodu niemal natychmiast po nim przyszła zaraza. Wycieńczeni ludzie okazali się bowiem bardzo podatni na infekcję.


W wypadku Zony plagi były trzy (nie licząc cholery, która eksplodowała już w połowie września). Były to wirus zombie, retrowirus mutacyjny oraz killer grypa. Pochodzenie chorób nie jest jasne. Co do killer grypy prawie nie ma wątpliwości, że była to naturalna mutacja kilku wirusów grypy pochodzących z rożnych wymiarów Ziemi. Geneza wirusów mutacyjnego i zombie nie jest znana. Nie wiadomo, czy zostały one przywleczone z jednego z obcych wymiarów, czy też stanowiły zbiegłą, lub świadomie użytą broń biologiczną. Rezultat był jeden: epidemia zabiła lub na stałe odmieniła ogromną większość ludność Zony.


O ile wirus zombie okazał się być zdolny do przenoszenia jedynie z płynami ustrojowymi zarażonego, a wirus mutacyjny jest niegroźny dla zdrowego człowieka (atakuje jedynie kobiety w ciąży oraz osoby o osłabionym np. w wyniku głodu systemie odpornościowym), tak killer grypa miała potencjał do zabicia około 50% ludności Europy. Na szczęście wirus, który pochłoną Zonę nie zdołał przedostać się przez naturalną barierę stepów. Zabijająca w ciągu 48 godzin od wyklucia się choroba okazała się paradoksalnie zbyt skuteczna. Większość chorych umarła nim zdołała przedostać się do osad ludzkich. Ujemna selekcja naturalna, preferująca mniej śmiertelne, za to bardziej zaraźliwe szczepy wirusa sprawiła, że killer grypa, gdy dotarła już do Polski okazała się nie bardziej śmiertelna od zwykłej.


Śmiertelny cios Zonie zadała natomiast inwazja „Tatarów”. „Tatarzy” to koczownicze ludy o różnych korzeniach etnicznych, zwykle prezentujący poziom rozwoju zbliżony do średniowiecznego. Najechali oni na zonę wiosną następnego roku. Przetrzebieni mieszkańcy, mimo swej przewagi technologicznej nie dali rady stawić im czoła.


Sytuacja państw zachodnich


Większość państw Europy Zachodniej datowała swój czas na rok 1918. Kilka miesięcy wcześniej w wymiarach, z których pochodziła zakończyła się I Wojna Światowa. Sytuacja ekonomiczno – społeczna była w nich już w chwili przeniesienia dość ciężka. Dodatkowo pogarszał ją fakt, że wiele z nich było państwami bardzo zależnymi od powiązań międzynarodowych, a zwłaszcza (jak Wielka Brytania i Francja) od kolonii zamorskich. Zniknięcie ich, a przede wszystkim związane z Transferem unicestwienie flot (te zaginęły podczas burzy wymiarowej) doprowadziło do unicestwienia ich zdolności ekonomicznych.


Trudności gospodarcze, jakie przeżywały były zbliżone do Polskich oraz kryzysu 1929-33, jednak pojawiły się ze znaczącym wyprzedzeniem. Efektami kryzysu była całkowita ruina gospodarcza tych państw z której nie potrafiły się podnieść do dziś dnia. Jest to szczególnie znamienne w stosunku do Wielkiej Brytanii, która od zawsze zależna była od swych posiadłości zamorskich.


Próby ratowania gospodarki w wydaniu państw zachodnich były niezborne, naznaczone imperializmem, egoizmem typowym dla wczesnego kapitalizmu, nacjonalizmem i lekceważeniem wszystkich innych. Każde niemal państwo rozpoczęło działania od protekcji własnego rynku, zamykając go na produkty obce, co jedynie zdławiło wymianę handlową. Francja dodatkowo próbowała (skutecznie) żerować na Niemcach, zupełnie lekceważąc fakt, że to nie z nimi prowadziła wojnę. Doprowadziła tym samym do konfliktu z Wielką Brytanią, dość dobrze pamiętającą, że z tą wersją Francji nie ma nic wspólnego.


Polska i kraje ościenne zasadniczo zostały przez państwa zachodnie krótkowzrocznie zignorowane. Pod koniec 1918 roku w prawdzie sprzedano do Niemiec i Francji wiele urządzeń technicznych, jednak z jednej strony niewielkie zrozumienie dla ich wartości przejawiane przez odbiorców, z drugiej kurczące się zasoby magazynowe w Polsce (i gotówkowe w państwach zachodnich) oraz związany z nimi wzrost cen położyły kres tej wymianie.


Polska, Czechy i Słowacja, mimo technologicznej supremacji nie zdołały na tym etapie swego istnienia zdobyć przewagi nad sąsiadami. Jednym z powodów takiej sytuacji były zaszłości historyczne oraz błędy polityki zagranicznej. Kraje te, zdając sobie sprawę ze swej przeszłości i zagrożenia przyszłości obawiały się wywozu technologii. Powodem był lęk przed nazizmem w Niemczech.


W 1919 roku Francja i Wielka Brytania wystosowały do Polski, Czech i Słowacji żądanie zwrócenia im osiągnięć nauki, patentów i dokonań naukowych będących dziełem ich obywateli. Poparły je państwa skandynawskie. Republika Weimarska nie wystosowała takiego żądania, choć jedynie z powodu niekompetencji własnego rządu.


Polska Partia Liberalna była gotowa w myśl dobrych stosunków międzynarodowych zgodzić się na ten warunek. Decyzja ta jednak spotkała się z zaciętym oporem Partii Konserwatywnej, zdeterminowanej mówić „Nie” zawsze, gdy liberałowie mówili „Tak”, przedstawicieli młodego pokolenia wychowanego na grach komputerowych (rozumującego na zasadzie wynalazki = broń = podbój świata = zwycięstwo) oraz kręgi biznesowe dopatrujące się (słusznie) szans na zarobek. W rezultacie nagłego spadku popularności Partia Liberalna wycofała się z tego projektu ogłaszając wszelkie technologie Polskim Dziedzictwem Kultury i Skarbem Narodowym. Wszystkie państwa ościenne poszły za jej przykładem.


Jednocześnie, celem poprawy notowań Partia Liberalna, mająca sejmową większość po niedawno wygranych wyborach ogłosiła radykalny plan odnowy świata oraz zmianę kursu polityki zagranicznej. Jego pierwszym celem była likwidacja raczkującego w Niemczech nazizmu.


Operacja Oczyszczenie, jak ją nazwano stanowiła typową pokazówkę, w której udział wzięli dziennikarze wszystkich stacji telewizyjnych oraz żołnierze elitarnej jednostki GROM. Polegała ona natomiast na likwidacji wszystkich tuzów przyszłej NSDAP. Pierwsze akcje komandosów, relacjonowane w telewizji i przyciągające przed ekrany tłumy zakończyły się sukcesami, co przyczyniło się do fali patriotycznej dumy w Polsce, poprawy nastrojów oraz wzrostu notowań Partii Liberalnej oraz ogólnego zaufania do polityków.


Ofiarami zamachów padłi: Hess, Haydrich, Goering, Koch, Hans Frakn, Speer oraz Dirlewanger (ten ostatni z uwagi na zbrodnie popełnione w czasie Powstania Warszawskiego, a nie jego dokonania w budowaniu III Rzeszy). Wśród celów zabrakło jednak najważniejszych przedstawicieli partii, od których zależał sukces wyborczy NSDAP. Zły dobór celów oraz lekceważenie przeciwnika doprowadziły do tragedii podczas próby uśmiercenia Alfreda Rosenberga, twórcy nazistowskich teorii rasowych.


Mający powiązania z kręgami okultystycznymi Rosenberg okazał się wykwalifikowanym, czarnym magiem. Mimo odniesionych ciężkich ran odparł atak zabijając dwóch żołnierzy GROM i doprowadzając do schwytania dwunastu innych oraz kilku dziennikarzy.


Katastrofa zakończyła się skandalem politycznym tak w Polsce jak i za granicą. W rezultacie władze Wielkiej Brytanii i Francji wprowadził embargo na produkty z Polski, Czech, Słowacji, Kaliningradu i innych państw ościennych. To nie było jednak groźne, gdyż handel z tymi krajami prawie nie istniał.


Porażka elitarnej, polskiej jednostki doprowadziła jednak do daleko idących konsekwencji politycznych. W efekcie działania komisji śledczej ustalono wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu Wojska. Jednocześnie też podobne akcje zostały zakazane.


Zdolności magiczne Rosenberga oraz liczne doniesienia o pojawieniu się obcych, upiorów, duchów, mutantów i manifestacji mocy nadprzyrodzonych doprowadziły do powołania resortu mającego za zadanie zarządzanie tym problemem. Nazwany on został Ministerstwem X.


Stabilizacja


Kryzys w Polsce wywołany został przez zerwanie więzi ekonomicznych i braki w dostawach mniej lub bardziej niezbędnych produktów oraz odpływ kapitału zagranicznego. Na szczęście ten drugi problem częściowo zniwelowała duża samowystarczalność gospodarki Rzeczpospolitej.


Mimo to sytuacja wydawała się katastrofalna. W szczytowym roku kryzysu, który przypadł na rok 1925 bez pracy pozostawało ponad 50% mieszkańców naszego kraju. Na szczęście jednak załamanie handlu zagranicznego wywołało wzmożone zapotrzebowanie na produkty, które dostarczyć mógł tylko przemysł Polski, Czech i Słowacji.


W szczególności poszukiwana była elektronika, gdyż z powodu braku części zamiennych i krótkiego okresu planowanej eksploatacji ta psuła się niesłychanie szybko. Doszło wręcz do tego, że działające jeszcze firmy płaciły gigantyczne pieniądze za wciąż sprawne, używane komputery 8 i 16 bitowe. Równie źle sytuacja przedstawiała się na rynku paliw oraz rynku farmaceutycznym. Zwłaszcza produkcja sprzętu specjalistycznego kiepsko stała. Jedynie rynkiem motoryzacyjnym nikt się nie przejmował, gdyż z powodu braku paliwa większość pojazdów została uziemiona. W siłę wzrosła natomiast branża wydobywcza, obecnie najważniejszy sektor gospodarki w Polsce. Górnicy po raz pierwszy od lat mieli powody do zadowolenia.


W 1925 roku nastąpiło odwrócenie sytuacji i bezrobocie zaczęło stopniowo maleć. Powodem było przestawienie się gospodarki na benzynę syntetyczną. Eksperymenty z jej produkcją trwały od momentu transferu, a produkcja na dużą skalę ruszyła już pod koniec 1919 roku. Była jednak zbyt mała i początkowo nie pokrywała nawet zapotrzebowania służb publicznych. Jednak wytwarzające ją zakłady cały czas rozwijano. W 1925 roku produkcja była na tyle duża żeby pokryć zapotrzebowanie transportu i pozwolić na zniesienie kartek. Kraje Europy Środkowej ponownie ożyły.


Jednocześnie z chwilą, gdy ruszył transport ożyła też produkcja. Gdy towary mogły już trafić do sklepów okazało się, że ludzie są niesamowicie wygłodniali w zasadzie wszystkiego. Następne dwa lata były najlepsze w historii polskiego biznesu. Po 7 latach podczas których nie dało się wymienić zużytych dóbr na nowe ludzie kupowali każdy przedmiot. Nieważne co produkowałeś: meble, części elektroniczne, samochody, kosiarki, suszarki do włosów czy kiszoną kapustę, zbyt miałeś pewny. Sprzedawały się nawet gry fabularne. Do końca lat dwudziestych Polska, Czechy, Słowacja, Kaliningrad, Ukraina i Białoruś stanęły na nogi. Pierwsze trzy państwa, mimo znacznych zmian w stylu życia mieszkańców były silniejsze, niż kiedykolwiek dotąd.


Wojna z Wampirami:


Utworzone w 1920 roku Ministerstwo X zostało oparte na słowackich wzorcach i miało za zadanie wyjaśniać tajemnicze przypadki, które pojawiły się po Transferze. Początkowo te były przez polskie władze ignorowane. Niestety wyobraźnia naszych polityków skupiona jest głównie na przeszłości i komunistycznych korzeniach ich konkurentów, a nie potrzebach chwili. Najlepsze co potrafią robić to rozwiązywać doraźne problemy.


Początkowe zadanie Ministerstwa X polegały na zarządzaniu dziwnymi przypadkami zdarzającymi się w Polsce i poza jej granicami oraz opracowywaniu strategii działania w wypadku kontaktu z tego typu „zjawiskiem”. Głównym motorem działania była konieczność zażegnania skandalu politycznego związanego z nieudanym zamachem GROMU na Rosenberga.


Należy powiedzieć w tym momencie, że Słowacy posiadali dużo bardziej spójną wizję swojego Resortu X. Ten od samego początku nastawiony był na pozyskiwanie artefaktów z Zony i wyjaśnianie zjawisk pozornie niewyjaśnionych. Mimo to nadal w dużej mierze działał pod publiczkę, a jego akcję były nagłaśniane w celach propagandowych.


Początkowo politycy planowali, że przedstawiciele Ministerstwa pojeżdżą trochę po Polsce, postrzelają do zombie (których istnienie było faktem, odkąd wojsko Polski, Słowacji i byłych republik radzieckich utworzyło kordon sanitarny na granicy z Zoną i prowadziło regularną eksterminacje próbujących go sforsować żywych trupów) i być może pozyskają coś, co będzie można umieścić w muzeum.


Mimo, że już w ciągu pierwszych 6 miesięcy swojej działalności Ministerstwo X wykryło blisko 50 obiektów zaklasyfikowanych jako C++ (Critical i dwa plusy, w wewnętrznej klasyfikacji Ministerstwa: stanowiący śmiertelne zagrożenie dla życia ludzi, bezpieczeństwa publicznego i ustroju Rzeczpospolitej Polskiej) jego budżet nie zmieniał się.


Sytuacja uległa poważnej zmianie dopiero po tym, jak czeskie Ministerstwo X dokonało naukowego potwierdzenia istnienia wampirów. Odbyło się to przypadkowo. Ministerstwo (mające wcześniej przykre doświadczenia z psionikami w Zonie) zwróciło uwagę na dziwne zmiany w zachowaniu niektórych polityków w Czechach. Rozpoczęło więc tajne śledztwo mające wyjaśnić, czy nie ma do czynienia z przypadkami kontroli myśli.


Jego wyniki były jednak inne. Jak się okazało źródłem problemów były władze Rumuni i Węgier. Tym, co zaskoczyło polityków z Europy Środkowej był fakt, że państwa te po Transferze nie odpowiadały stanowi z roku 1919. Miast odpowiednich polityków władzę sprawowały w nich osoby Vlada Tepeta i Elżbiety Batory, imiennicy słynnych tyranów. Uznano jednak, że prawdopodobnie pochodzą one z jakiegoś świata, w którym historia potoczyła się w odmienny sposób. Nikt nie przejął się plotkami o rzekomej nieśmiertelności władców.


Jak się potem okazało niestety byli oni nieśmiertelni, a raczej: nieumarli. Stanowili króla i królową wampirów. Władzę zdobyli stopniowo przemieniając pozostałą szlachtę i inne, wpływowe osoby w podobne sobie stwory. Wampiry podporządkowały sobie już w roku 1921 Austrię, a w 1923 próbowały tego samego z Czechami i Słowacją.


Działania Królestwa Węgier i Rumunii (bo tak nazywał się ten twór polityczny) były dobrym powodem do wojny. Do tej jednak, przynajmniej w klasycznym rozumieniu nie doszło. Pamiętając przypadek Rosenberga państwa Europy Środkowej walcząc z przeciwnikiem o wielkiej przewadze ponadnaturalnej oraz z uwagi na deficyt paliwa nie mogąc użyć swojego głównego atutu: nowoczesnego sprzętu bojowego zdecydowały się działać dyskretnie, przy pomocy sił specjalnych.


Jednocześnie konieczność wypracowania taktyki walki z nowym przeciwnikiem zwiększyła zainteresowanie Ministerstwem X. Żaden polityk nie chciał w końcu skończyć z przegryzionym gardłem. Zastrzyk pieniędzy i zasobów, jaki otrzymała organizacja oraz bardzo szerokie kompetencje sprawiły, że obecnie stanowi ona jeden z najbardziej wpływowych resortów w każdym z trzech wymienionych państw.


Mimo to wojna z wampirami trwała blisko cztery lata. Zakończona została w 1927 roku, gdy jeden ze snajperów białoruskiego Specnazu zdołał postrzelić Vlada Tepeta, zwanego Drakulą ciężko go raniąc. W obliczu utraty większości swoich sług w Austrii, ożywienia gospodarczego oraz rosnącej aktywności dywizji pancernych i lotnictwa (które, dysponując nareszcie paliwem dosłownie starło z powierzchni ziemi wiele siedzib wampirów na terenie Węgier i Rumunii) państw Europy Środkowej ogłosił jednostronne zawieszenie broni oraz rozpoczął negocjacje pokojowe.


Niemniej jednak od tego dnia kraje Europy Środkowej miały w jego osobie mieć nieprzejednanego wroga.


Narodziny Nazizmu


W 1919 roku, prawie 3 miesiące po transferze nieznany podówczas nikomu w Niemczech były kapral o nazwisku Adolf Hitler wstąpił do liczącej podówczas niewiele ponad 50 członków partii DAP. Niemcy, wyniszczone pierwszą wojną światową, narzuconymi przez Francję nieuzasadnionych kontrybucjami oraz kryzysem potransferowym były bardzo podatne na skrajne ideologie. Hitlerowi pomogły dodatkowo działania Rządu Polskiego oraz próba likwidacji Nazizmu w zarodku. Zakończona skandalem seria zamachów uczyniła z niego i z wielu innych, przyszłych nazistów postacie znane.


Na fali populizmu wspieranego nieco mesjanizmem oraz widocznymi dowodami na lęk państw z przyszłości przed jego partia Adolfa Hitlera (nazywająca się teraz NSDAP) doszła w roku 1933 do władzy, a on sam, przyjmując stanowisko kanclerza zmienił je na tytuł Furera.


Rządy Hitlera i duże sukcesy osiągnięte dzięki polityce socjalnej, szeregowi reform, prac społecznych na wielką skalę oraz koniunkturze wywołanej przez wielkie zamówienia wojskowe szybko wyprowadziły Niemcy z kryzysu.


Sytuacja, a w szczególności masowe zbrojenia wywołały lęk w Europie, a zwłaszcza w Europie Środkowej. Rządy państw zachodnich jednak (ponownie) zlekceważyły sytuację. Wielka Brytania uznała, że Hitler nie ośmieli się zaatakować tak doskonale uzbrojonego państwa, jak Polska, a jeśli nawet, to dysponując danymi historycznymi Polska zdoła go pokonać. Francuzi natomiast doszli do wniosku, że ogólnie mają do czynienia z wrogą propagandą. Byli też przekonani, że dysponując danymi o taktyce wroga zdołają bez większych problemów pokonać Niemców, jeśli ci będą na tyle głupi, by czegoś spróbować.


Dogmatycznie myślącym generałom i politykom nie przyszło do głowy, że dane historyczne w Polsce były ogólnie dostępne i Adolf Hitler, podobnie jak każdy zainteresowany w Niemczech miał już do nich dostęp. Oskarżenia o ludobójstwo uznano za czarną legendę, a na fakt, że Hitler napisał książkę o swoich zamiarach (i to już drugą, Mein Kampf bowiem otrzymał w darze od polskich neonazistów już w 1922 roku) powszechnie zlekceważono. Podobnie jak to, że ideologia Nazizmu z racji braku ZSRR zrobiła się niebezpiecznie anty-francuska i anty-brytyjska. Sam wódz rzeszy uznał natomiast, że w obecnej sytuacji globalnej w pierwszej kolejności musi uporać się z państwami zachodnimi.


W momencie dojścia Adolfa Hitlera do władzy Partia Konserwatywna w Polsce zareagowała zdecydowanie, żądając natychmiastowego ataku na Niemcy. Jednak sparzona na agresywnych działaniach Partia Liberalna zablokowała ten projekt. Przez wielu mieszkańców Rzeczypospolitej krok ten został odczytany jako zdrada. Na obronę Partii Liberalnej należy jednak powiedzieć, że jej członkowie mieli ku temu dobre powody. Właśnie trwały negocjacje z rządami Państw Skandynawskich i Wielkiej Brytanii na temat zniesienia embarga oraz koncesji na poszukiwania ropy i gazu na szelfie kontynentalnym. Dysponująca danymi historycznymi Polska mogła na nich bardzo skorzystać, a wybuch wojny na pewno przekreśliłby te rozmowy.


Niestety dla Liberałów rozmowy skończyły się fiaskiem. Państwa skandynawskie tylko częściowo ograniczyły embargo, nabywając pewną ilość przestarzałych maszyn rolniczych.


Wojna 2.2


Podobnie, jak w oryginalnych latach 30-tych XX wieku wybuch wojny był nieunikniony. Ostrzegali przed nim wojskowi, ostrzegały też źródła historyczne. Naziści grozili nią wręcz otwarcie. Mimo to społeczeństwa państw zachodnich nie chciały wierzyć w zagrożenie. Anglicy i Francuzi nie zwrócili uwagi na wzrost militarny Niemiec. Za sytuację odpowiadał nie tylko dogmatyzm dowódców oraz lęk społeczeństwa przed powtórką z pierwszej wojny światowej, ale też przekonanie, że supremacja technologiczna Polski wystarczy do zwycięstwa nad Niemcami w razie ataku.


Państwa zachodnie, czerpiące z przestarzałej, XIX wiecznej wizji świata początkowo zlekceważyły technologię. Doniesienia o samolotach naddźwiękowych, „maszynach myślących” czy przeszczepach serca potraktowano jako tanią sensację. Tym bardziej, że ogarnięte kryzysem paliwowym państwa Europy Środkowej nie miały początkowo warunków, by się nią pochwalić.


Gdy jednak otrząsnęły się z potransferowych problemów w Wielkiej Brytanii i Francji wywołały grozę. Technologiczna supremacja i gwarantowana przez nią przewaga jasno dowiodły, że te dwa państwa mogą już na zawsze utracić statut kontynentalnych mocarstw. Tym bardziej, że oba kraje cały czas nie otrząsnęły się jeszcze z kryzysu i nie odzyskały wpływów w koloniach. Agresywna polityka Europy Środkowej wobec Nazizmu i Wampirów oraz plotki o tajemniczej superbroni mającej jakoby znajdować się w rękach Kaliningradu tylko podsycały atmosferę polonofobii.


Anglicy i Francuzi, mimo sprzeciwu części środowisk politycznych (w tym Winstona Churchila) w żaden sposób nie przeciwdziałali rozwojowi włoskiego i hiszpańskiego faszyzmu i niemieckiego nazizmu. Przeciwnie: starali się wiązać ręce Polsce i jej sojusznikom. Przykładem może być choćby obietnica zbrojnej pomocy Niemcom, w wypadku gdyby niezadowolona z wyniku demokratycznych wyborów Polska zdecydowała się na zbroją interwencję.


Premier Chamberlain powiedział wprost, że ma nadzieję na wybuch wojny. Jego zdaniem powinna ona doprowadzić do wzajemnego wykrwawienia się Europy Środkowej i Niemiec. Jego rząd nie interweniował więc w trakcie aneksji Austrii i wydał gorzej rozwinięte obszary tzw. Starych Czech na pastwę Niemiec.


Mimo to Polsce udało się podpisać porozumienie o wzajemnej pomocy zbrojnej zarówno z Francją jak i Wielką Brytanią. W jego ramach dostarczono do tych państw niewielkie ilości nowoczesnej broni, głównie samochodów opancerzonych Żubr. Niestety pożytki z porozumienia nie były duże i szybko okazało się ono porażką.


W 1938 roku Niemcy próbowały zająć część obszaru Czech, nazwanego z racji zacofania Starymi Czechami. Był to region, który nie przeniósł się z oryginalnej ziemi Czech, zamiast tego dokonując transferu ze świata odpowiadającego pierwszej połowie XVIII wieku. W odpowiedzi na próbę aneksji tych obszarów przez III Rzeszę Czechy dokonały manewru wyprzedzającego rozlokowując na tym obszarze swoje dywizje pancerne. Niemcy nie zdecydowały się na konfrontacje.


Reakcja rządów Francji i Wielkiej Brytanii była natychmiastowa. Wystosowały one do Polski ultimatum, w którym żądały natychmiastowej reakcji zbrojnej przeciwko Czechom. Groziły też zerwaniem porozumienia militarnego i wszelkich kontaktów dyplomatycznych. W obliczu reakcji Polski (która wolała wspierać stanowiące lepszego sojusznika Czechy) spełniły swą groźbę.


Jedynym państwem, które wyciągnęło wnioski z ogólnie dostępnych danych historycznych była niestety III Rzesza. Jej eksperci od dawna znali już historię i przebieg II Wojny Światowej (choć część faktów ocenzurowano lub przemilczano) i wyciągnęli z nich wnioski. W szczególności postanowiono położyć nacisk na rozwój uzbrojenia zarzucając wiele nieudanych pomysłów, a realizując od razu najlepsze projekty. Czołgi Pantzer I i Pantzer II nigdy nie powstały. Za to prototypy Panter i Tygrysów istniały już w 1934 roku, a dwa lata później testy poligonowe przeszedł czołg Konigstiger. Jednocześnie pojawiły się też takie urządzenia jak działo samobieżne Flakpanzer 3 Gepard, myśliwiec odrzutowy Focke-Wulf Volksflugzeug, śmigłowiec Focke-Achgelis Fa 223 i szereg innego sprzętu. Agencji niemieccy penetrowali Zonę przynajmniej już od 1928 roku dzięki czemu wojska Rzeszy dysponowały szeregiem nowoczesnej lub futurystycznej broni, w tym w maszynami kroczącymi i zbrojami wspomaganymi. Dzięki szerokiej współpracy z rządami Węgier i Rumunii wspierane były też przez czarnych magów i wampiry.


Nikt też nie mówił, że Rzesza w pierwszej kolejności skieruje się na Polskę.


Hitler bynajmniej nie zlekceważył swego wschodniego sąsiada. Przeciwnie: uznał go za najgroźniejszego rywala na kontynencie.


Przygotowania do inwazji na Francję były widoczne już od zimy 1938. Mimo to rządy Francji i Wielkiej Brytanii uparcie twierdziły, że to manewry mylące przed atakiem na Polskę. Było to jednak zaklinanie rzeczywistości.


I września 1939 roku wojska III Rzeszy przekroczyły granicę z Francją na całej długości. Po 48 godzinach walki Erwin Rommel, dzięki zastosowaniu ciężkich czołgów oraz bardzo nowoczesnych bomb burzących sforsował umocnienia Linii Maginota.


Francja, mimo lekceważącego stosunku do wojny podjęła pewne przygotowania zaradcze. Myślący dogmatycznie generałowie, ufni w potęgę umocnień (które w konfrontacji z niemieckim lotnictwem nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań zmieniając się w bardzo kosztowną pułapkę) skoncentrowali większość wojsk w okolicach Ardenów skąd oczekiwali głównej ofensywy niemieckiej. Ta nie nadeszła.


Miast tego Rommel podzielił swoje wojska na dwie części. Mniej więcej połowa z nich uderzyła w kierunku północnym odcinając skoncentrowane przy granicy z Belgią dywizje francuskie. Druga uderzyła na Paryż. Sformowane naprędce linie obrony nie zdołały nawet go spowolnić.


W odróżnieniu od sytuacji z 1940 roku Francuzi, ufni w pomoc Polski (mimo, że nie dysponowali już w tym momencie traktatami z tym krajem) i Wielkiej Brytanii zdecydowali się bronić swej stolicy. Decyzja ta zaskoczyła wszystkich, włącznie z Adolfem Hitlerem. Wieść ta rozwścieczyła go do tego stopnia, że wydał rozkaz zdobycia miasta za wszelką cenę. Naziści spełnili go używając nowej, strasznej broni: białego fosforu, który w trakcie oryginalnej II wojny światowej tak dobrze sprawdził się podczas bombardowań niemieckich miast.


W zorganizowanym przez Luftwaffe nalocie dywanowym zginęło ponad 200 000 osób, głównie cywili. Utracone zostały też tysiące bezcennych dzieł sztuki, a Luwr spłonął doszczętnie. Mimo to Francuzi nie poddali się, walcząc do ostatniego, teraz głównie po to, by dokonać zemsty. Oczekiwali też, że za kilka chwil nadejdzie brytyjska i Polska odsiecz.


Partia Liberalna była gotowa w każdej chwili zaatakować rzeszę. Niestety mimo nacisków generałów pomysł ten został storpedowany przez posłów Partii Konserwatywnej. Był to akt politycznej zemsty za podobnie zatrzymany plan interwencji wojskowej w Niemczech z 1933 roku. Większość komentatorów uznała tą decyzję z błąd. Mimo to wystąpienie premiera Rzeczpospolitej, który oświadczył, że „Polscy żołnierze nie będą ginąć za Paryż” by zaraz potem dodać „Trzeba nas było nie zostawiać w 1939 roku” spotkało się z wielkim aplauzem. Co więcej w obliczu polityki Francji i Wielkiej Brytanii decyzja ta była uzasadniona.


Mimo to bez polskiej pomocy Francja upadła. Brytyjski korpus ekspedycyjny został okrążony na plażach Dunkierki. Niemcy nie bawili się w subtelności. Żołnierze Waffen SS rozstrzelali większość z poddających się.


Brytyjczycy, którzy znali z jak to nazywali „polskiej propagandy” przebieg II Wojny Światowej na naszej Ziemi byli zaszokowani tą klęską. W szczególności nalot dywanowy na Paryż wywarł na nich wrażenie. Tym bardziej, że dowódcy RAF bardzo szybko doszli do wniosku, że w starciu z samolotami odrzutowymi, nawet tak prymitywnymi, jak niemieckie nie mają szans. Mimo to przygotowano się do obrony.


Pierwsza faza walk zakończyła się absolutnym upokorzeniem Brytyjczyków. Tym razem dysponujący już porządnymi samolotami Niemcy zaatakowali w biały dzień. Brytyjczycy stoczyli z nimi jedną bitwę powietrzną nad Londynem i jak łatwo zgadnąć: przegrali. Miasto wydawało się bezbronne, a rząd skompromitowany i nieudolny. W samym mieście doszło do zamieszek, które szybko przerodziły się w powstanie. Do głosu doszły skrajne siły konserwatystów i okultystów, które, dzięki swym mocom rozpętały chaos na ulicach miasta. Przewodził nimi człowiek mieniący się Johnem Dee, obecny premier kolaboranckiego rządu Szkocji.


Niemcy wykorzystali zamieszanie. Prawdę mówiąc: od dawna między niektórymi kręgami politycznymi Wielkiej Brytanii, niezadowolonymi z roli, jaka przypadła ich państwu po II wojnie światowej (którą to rolę znali z polskich źródeł) oraz upadku imperium po Transferze, a NSDAP istniało tajne porozumienie. Powstanie w Londynie nie było więc zaskoczeniem dla Niemiec. Przeciwnie: jego wybuchu oczekiwano. Tak więc, gdy ten nastąpił nazistowscy Fallschirmjagern byli już gotowi. Wyspy Brytyjskie były stracone.


Rok 1940 także nie był spokojny. Kraje po obu stronach frontu spędziły go przygotowując się do konfrontacji. W Europie Środkowej organizowano nowe oddziały wojskowe i aktywnie szukano sojuszników. Polska, Czechy, Słowacja, Autonomia NRD, Autonomia Zachodniej Białorusi, Autonomia Zachodniej Ukrainy oraz Republika Wielkiej Rosji / Kaliningrad podpisały sojusz wojskowy. Wkrótce dołączyła też do niego większość liczących się sił Zony.


Niemcy nie byli dłużni. Do ich dotychczasowych sojuszników w postaci Włoch i (tylko formalnie) Hiszpanii dołączył wkrótce Vlad Drakula z małżonką. Zezwolił na rozlokowanie oddziałów na jego terenach, a nawet pobór do SS. Na dalsze ruchy nie trzeba było czekać.


Pierwszym krokiem Niemiec była inwazja na Państwa Skandynawskie. Mimo że te ogłosiły neutralność nie została ona uszanowana. Walki trwały zaledwie kilka tygodni. Wiele słabsze państwa nie miały szans przeciwstawić się potędze Rzeszy. Jedynie Finowie stawiali opór przez prawie dwa miesiące.


Zazdrosne o niemieckie sukcesy Włochy zdecydowały się zaatakować Albanię, Jugosławię, a następnie Grecję. Fakt ten rozwścieczył zarówno Hitlera jak i Drakulę, który pierwszy z tych krajów uznawał za swe lenno. Co więcej negocjująca właśnie przyjęcie do Koalicji Antyhitlerowskiej Grecja była świetnie uzbrojona w czeską, polską i rosyjską broń. Bez większych problemów wygrała z agresorem, co wymusiło interwencję Niemiec. Te, po krwawych walkach podbiły kraj.


Wojna siedząca:


Niedawno zaczął się rok 1941. Od dwóch lat III Rzeczpospolita Polska toczy wojnę z III Rzeszą, najstraszniejszym wrogiem, z jakim mierzyła się w swej przeszłości. Konflikt na razie ma postać Wojny Siedzącej i puki co nie dał się w Polsce odczuć. Z jednej strony oparte na zupełnie odmiennym modelu siły zbrojne Osi prawie dziesięciokrotnie górują liczebnie nad armiami Koalicji Antyhitleroskiej, a ich potencjał nadprzyrodzony i gospodarczy jest niemal pięciokrotnie większy. Z drugiej strony siły nieprzyjaciela są zacofane technologiczne o niemal sto lat. Tylko niektóre oddziały, korzystające z fenomenów potransferowych dorównują siłą wojskom koalicjantów.


Dowódcy obydwu stron obawiają się konfrontacji. Z jednej strony Koalicjanci zdają sobie sprawę z faktu, że Niemcy mogą być w stanie zmiażdżyć ich samą przewagą liczebną. Widzieli też na Bałkanach wielkie popisy mocy nadprzyrodzonych, których wpływu nie potrafią zrównoważyć. Z drugiej strony jednak nazistowscy stratedzy nie mają pewności, jak ich armia zachowa się w obliczu krwawej rzezi, w jaką bez wątpienia zmieni się natarcie. Doskonale wiedzą bowiem, że żaden niemiecki czołg czy samolot nie ma szans nawiązać walki ze swym polskim odpowiednikiem.


Z drugiej strony ich wojsko z poboru jest niemalże dziesięciokrotnie liczniejsze od zawodowej armii polskiej, mimo że jej stany od dwudziestu lat systematycznie zwiększano. Do tego doliczyć należy posiłki z Rumunii, Węgier i być może Włoch. Potencjalna linia frontu ciągnie się przez pół kontynentu.


Polska obrona powietrzna i wojska naziemne są sprawne i dobrze działają. Flota jednak na skutek cięć budżetowych została praktycznie zdezintegrowana. Obrona wybrzeża opiera się na pociskach rakietowych odpalanych z mobilnych platform. Lotnictwo również ma się źle. Samoloty F16 i Mig 29 są już zwyczajnie stare i jest ich zbyt mało. Wzbiją się w powietrze już tylko jeden, góra dwa razy, by wziąć udział w jednej, decydującej bitwie. Gdy to się stanie, większość z nich nie będzie w stanie wrócić do baz. Jeśli chodzi o starsze samoloty, to większość z nich od dawna nie nadaje się do lotu.


Polskie projekty, mające je zastąpić okazały się natomiast zwyczajnie nieudane, lub nie udało się ich jeszcze wdrożyć. Rośnie natomiast nasycenie oddziałów śmigłowcami i zdalnie sterowanymi dronami. Jednak ich możliwości nie są nawet porównywalne do pełnowartościowych samolotów wielozadaniowych.


Generałowie są pewni, że w razie konfrontacji Polska wygra pierwszą, wielką bitwę, najprawdopodobniej też drugą i trzecią. Jednak nie są pewni, czy zdoła wygrać wojnę. W Rzeszy bierność III Rzeczpospolitej zrozumiano jako obawę przed konfrontacją. Pod koniec 1940 roku do Polski przybył więc Ribbentrop z upokarzającymi warunkami pokoju. Ku zaskoczeniu nazistów został jednak aresztowany na płycie lotniska. Interpretacja była jedna: Polacy będą walczyć, pozorna bierność maskuje przygotowania.


Na froncie panuje zastój przerywany tylko niekończącymi się próbami sił i prowokacjami. Każdego dnia dochodzi do pojedynków artyleryjskich i rajdów, żadna ze stron nie wykonała jednak jeszcze decydującego ruchu. Prawdzie walki toczą się jednak w Zonie, gdzie wojska Koalicji, Osi i „prywatni przedsiębiorcy” prowadzą systematyczną grabież ruin wysokorozwiniętych miast w nadziei znalezienia broni, która da przewagę ich stronnictwu.

Komentarze


~Kasztelan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Może za późno na propozycje ale:
-co z Turcją/Imperium Osmańskim? co powiesz na ograniczone tylko do Stambułu/Bagdadu miasto intryg i latających dywanów?
-Szwajcaria jest wielką dziurą. będzie jakiś jej odpowiednik?

26-02-2011 11:06
narsilion
   
Ocena:
0
interesujący pomysł na naprawdę fajny i dobrze uzasadniony świat.

Szkoda, że im dalej, tym bardziej osuwa się w stronę political fiction i historii alternatywnej.

A jest cały szereg rzeczy, które chciałoby się w nim zobaczyć:

- jeśli Transfer przemieszał różne epoki historyczne, co zatem z krajami z 2020, 2030, czy 2500 roku? To znacznie ciekawsze, niż powtórka z rozrywki w postaci starych dobrych państw międzywojennych. Toć takie Zony czy Enklawy z przyszłości byłyby naprawdę ciekawe.

- czemu transfer pomieszał tylko epoki historyczne, pomijając prehistoryczne? Prehistoria, oraz czasy przedludzkie to z punktu widzenia ilości czasu na ziemi bardziej prawdopodobne obiekty do wymieszania niż te okresy, w których pojawił się człowiek. Zresztą "wychodzę na ulicę, a tam znowu przepłaszają Allozaura który spał w parku" jest całkiem klimatyczne.
26-02-2011 13:14
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Odpowiadając na pytania Narsiliona i Kasztelana:

1) Turcji nie ma. Na bliskim wschodzie znajduje się państwo Bestii (jednej z obcych ras). Bestie stanowią jednego z członków koalicji antyhitlerowskiej, ale ich lojalność nie jest pewna.

Nad islamem myślałem, ale doszedłem do wniosku, że wątki arabskie + political fiction + klasyczne wątki związane z przemieszaniem czasu + post apo + survival horror to by było już trochę za wiele.

2) Szwajcaria wyparowała. Jej rolę społeczno - polityczną (czyli państwa, w którym wszyscy spotykają się ze wszystkimi) pełnią Faszystowskie Włochy. Teoretycznie sojusznik Hitlera, faktycznie państwo nie uczestniczące w wojnie na wschodzie.

3) W Zonie znajduje się kilka zaawansowanych organizmów państwowych. Wśród nich najważniejsze są:

- Szaraszka 17: samowystarczalne miasto - utopia / miejsce intenowania dla Psioników ze świata nieco (jakieś 50-100 lat) wyprzedzającego rozwojem Ziemię. Totalitaryzm technokratyczny sympatyzujący z Nazistami.

- Miasto Matki: zarządzana przez nadopiekuńczy superkomputer, cyberpunkowa metropolia należąca do Koalicji Antyhitlerowskiej.

- Dominium Morloków: czyli pochodzącej z dalekiej przyszłości rasy będącej ewolucyjnymi następcami ludzkości (tak, jak u Wellsa w Wechikule Czasu), formalnie członkowie Koalicji Antyhitlerowskiej, faktycznie planujący unicestwić ludzkość za pomocą broni atomowej.

Oraz kilka innych, pomniejszych.

4) Transfer przeniósł także krainy prehistoryczne i wcześniejsze. Zasadniczo im dalej od Szwajcarii tym dziwniej. Za Uralem żyją dinozaury i w ciepłe lata wędrują do Europy. W Zonie i na wschodniej Ukrainie raptory stanowią prawie takie same zagrożenie, jak tubylcy.
26-02-2011 13:51
7254

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A czemu nie zdecydowano się przeprowadzić zamachu na Adolfa? Przecież to najbardziej oczywisty wybór.

Generalnie: bardzo fajna sprawa i mam nadzieję, że wkrótce dane mi będzie przeczytać całość "podręcznika".
26-02-2011 22:30
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Bo gdyby się nie daj Boże udał to cały pomysł na setting by diabli wzięli... Dlatego też nie udało im się ustrzelić żadnego, naprawdę ważnego członka NSDAP.
26-02-2011 22:47
KarolM
   
Ocena:
0
"Sprzedawały się nawet gry fabularne" - :D

Setting fajny, choć w wielu miejscach przypomina mi RPO.
26-02-2011 23:54
7254

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja rozumiem, czemu się nie udało; nie rozumiem, czemu nie próbowano...
27-02-2011 10:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.